Tragiczne zdarzenie na torach. Mężczyzna nie żyje

Tragiczne zdarzenie na torach. Mężczyzna nie żyje

Tragiczne wydarzenie na torach. 31-letni Sebastian zginął po zderzeniu z pociągiem

31-letniemu Sebastianowi przydarzył się jedno z najgroźniejszych wypadków, jaki może spotkać człowieka na drodze. Chodzi o zderzenie z pociągiem, czyli wielką i ciężką maszyną, jadą na pełnych obrotach. Takie zderzenie w zdecydowanej większości przypadków kończy się śmiercią i niestety tak samo było tym razem. Mężczyzna zginął na miejscu i nie było nawet najmniejszych szans na odratowanie go.

Wszystko przez padaczkę?

Napady padaczki same w sobie nie są tak groźne, jak mogłoby się wydawać. Wiele osób żyje z nimi i jest w stanie kontrolować swoje życie. Czasem jednak taki atak może spowodować zagrożenie. Do takiego zagrożenia doszło pod Wrocławiem, gdy 31-latek błąkał się w pobliżu torów. Kiedy tak spacerował, spotkali go policjanci. Zauważyli, że coś jest nie tak w jego zachowaniu, więc postanowili zainterweniować.

Co w takiej sytuacji powinni zrobić funkcjonariusze? Atak padaczki nie jest przestępstwem, więc o żadnym aresztowaniu nie może być mowy. Jednak policjant, jako przedstawiciel służb państwowych jest zobowiązany do tego, aby dbać o życie mieszkańców. Najlepszym ruchem byłoby wezwanie karetki, aby medycy mogli się upewnić, że z mężczyzną wszystko w porządku. Tak się nie wydarzyło i policjanci zostawili go w spokoju i wrócili do swoich pozostałych obowiązków. Okazało się, że zostawienie go samego sobie doprowadziło finalnie do tragedii na torach.

Śmierć na torach

Do kolejnego ataku padaczki doszło, kiedy Sebastian znajdował się w okolicach torów. Gdy tylko zaczął nadjeżdżać w jego stronę pociąg, nie był w stanie fizycznie się przed tym uchronić. Jak można sobie wyobrazić, doszło do bardzo bolesnego zderzenie, w wyniku czego mężczyzna uderzył się w głowę tak mocno, że nie dało się go uratować. Na miejsce oczywiście przyjechała karetka, gdyż poszkodowany wciąż dawał oznaki życia. Niestety medycy byli bezradni i konieczne było ogłoszenie zgonu. Rodzina o całą sytuację wini policję. W tej wersji wydarzeń, to właśnie funkcjonariusze policji dokonali zaniedbania, gdy pozwolili poszkodowanemu odejść.