Policja opublikowała oświadczenie w sprawie śmierci mężczyzny

Policja opublikowała oświadczenie w sprawie śmierci mężczyzny

Sprawę jako pierwsza nagłośniła „Gazeta Wyborcza”. Policja z Dolnego Śląsku odmówiła komentarza mediom, a każda prośba kończyła się odesłaniem do prokuratury. Zmiana stanowiska miała jednak miejsce w sobotę, kiedy wrocławska policja sama opublikowała stosowne oświadczenie. Chodzi o śmierć młodego mężczyzny, który zmarł po obywatelskim zatrzymaniu. Miało ono miejsce przy ul. Grabiszyńskiej. Sprawa wywołała bardzo duże poruszenie, bo nikt nie miał pewności, co tak naprawdę się wydarzyło.

Policja odpowiada na zarzuty

W oświadczenie policjanci wspominają o zarzutach wobec nich. Zespół prasowy wspomniał, że media pominęły informacji, co miało zaburzyć pełny obraz sytuacji. O jakie informacje chodzi? Między innymi ustalenia biegłych pracujących dla Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Przeprowadzili oni sekcje zwłok, ale nie udało się na jej podstawie ustalić przyczyn śmierci. Owszem, na ciele pojawiły się pewne obrażenia, ale biegli uznali, że nie miały one nic wspólnego ze śmiercią. Trzeba przyznać, że to faktycznie istotna informacja, a pominięcie jej w materiałach prasowych było sporym zaniedbaniem.

Postępowanie Prokuratury Rejonowej Wrocław-Stare Miasto

Zaraz po zdarzeniu Prokuratura Rejonowa Wrocław-Stare Miasto podjęła odpowiednie kroku. Chodzi o zbadanie okoliczności nieumyślnego spowodowania śmierci mężczyzny. Rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Dziwońska wspomniała, że prokuratura złożył wniosek o przekazanie sprawy innej jednostce. Rzeczniczka wyjaśniła, że są to standardowe procedury.

Jest świadek

Zdarzenie miało miejscach około godziny 3 nad ranem. Pod jednym ze sklepów trzy osoby przytrzymywały młodego mężczyznę, który trzymał w ręce jakiś przedmiot. Kobieta, która była świadkiem zdarzenia, przekazała, że był to zwinięty drucik. Można więc zakładać, że mężczyzna ten chciał komuś zrobić krzywdę, lecz powstrzymała go przed tym trójka towarzyszy. Kobieta zdecydowała się  zadzwonić na numer alarmowy, gdzie poinformowano ją, że już wpłynęło zgłoszenie. Mężczyzna z drutem w ręce leżał na ziemi, a jako pierwsza na miejsce zdarzenia przyjechała karetka. Dopiero potem pojawili się funkcjonariusze policji. Świadek potwierdziła, że nieoznakowany radiowóz przyjechał ok. 15 minut po ambulansie. Według relacji próbowali założyli kajdanki zatrzymanemu i pytali go o dane.