Szokujący raport z ośrodka wychowawczego w Jerzmanicach-Zdroju – więcej poszkodowanych i nowi podejrzani
Sprawa skandalu w ośrodku wychowawczym znajdującym się w Jerzmanicach-Zdroju, który jakiś czas temu obiegła media na terenie całego kraju, zdaje się mieć dalszy ciąg. Do redakcji trafiły bowiem nowe doniesienia, które sugerują, że liczba poszkodowanych młodych chłopców może być większa niż poprzednio sądzono. Pojawiają się także informacje o kolejnych wychowawcach, którzy mogli stosować przemoc.
Przypomnijmy, że pierwsze wiadomości o brutalności stosowanej przez pracowników Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Jerzmanicach-Zdroju ukazały się pod koniec listopada. Zarzuty postawiono dwóm wychowawcom – Jackowi T. i Mirosławowi W. Jedna z ofiar, 13-letni chłopiec, po pobiciu próbował odebrać sobie życie. Kontrola przeprowadzona przez ministerstwo sprawiedliwości ujawniła, że innego wychowanka pobił również inny opiekun. Według naszych informacji, stosowanie przemocy było tam codzienną praktyką.
Po publikacji artykułów na temat sytuacji w ośrodku, do naszej redakcji zgłosiła się pani Marta (imię zmieniliśmy ze względów prywatności), która przekazała nam list od swojego syna napisany na początku 2024 roku. W liście chłopiec skarżył się na złe traktowanie zarówno przez wychowawców, jak i niektóre osoby mieszczące się w ośrodku. Niestety, jego skargi pozostały bez odpowiedzi, a chłopiec po jednej z przepustek już nie wrócił do placówki. Nie wiadomo gdzie teraz przebywa.
W liście wyraźnie widać, że chłopiec żyje w strachu będąc w ośrodku. Przekonuje on, że cierpi na depresję spowodowaną przez ciężkie warunki panujące w ośrodku. Bez powodzenia próbował podjąć rozmowę na ten temat ze swoim opiekunem, niestety spotkało go to tylko z szyderstwem i wyzwiskami.
Chłopiec pisze, że wielokrotnie był bit przez wychowawców. Opisuje on, jak został uderzony pięścią w klatkę piersiową podczas swojego pierwszego miesiąca pobytu w placówce, a następnie jak został trafiony tak mocno w brzuch, że na moment stracił oddech. Chłopiec wskazuje na jednego wychowawcę, którego nazywamy A, jako osobę stale stosującą przemoc. Wychowanek opisuje także incydent, podczas którego został rzeczony o ścianę i uderzony dwukrotnie tyłem głowy, a następnie otrzymał kilka ciosów otwartą dłonią. Chłopiec twierdzi, że po tym incydencie wychowawca zagroził mu jeszcze bardziej brutalnym pobicie.
W liście mówi się również o przemocy między samymi chłopcami, do której dochodziło za zgodą wychowawców. Chłopiec relacjonuje, jak był ciągle wyzywany przez innych, a jeden z wychowawców oskarżał go o prowokowanie tej sytuacji. Inni wychowankowie nazywali go donosicielem i zastraszali, że będzie miał problemy w ośrodku.
Chłopiec opisuje też swoje obawy o swoje bezpieczeństwo oraz o zdrowie – nie jest w stanie spać, ma bóle brzucha powodujące wymioty. Mimo wielokrotnego zgłaszania swojej depresji oraz prośb o pomoc, jego problemy były ignorowane lub wyśmiewane.
Podczas pobytu chłopca doszło do kilku incydentów z udziałem innych wychowanków, w tym do bójki, po której chłopiec miał krwawienie. Nie zareagowali na to żadni pracownicy ośrodka.
Mimo że chłopak prosił o przeniesienie go do innego ośrodka, nie zostało to spełnione. Chłopiec uciekł z placówki podczas jednej z przepustek i od tamtej pory nie wiadomo gdzie przebywa.
W odpowiedzi na nowe informacje dotyczące ośrodka, Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia, że kontroluje sytuację, a Prokuratura Rejonowa w Złotoryi prowadzi postępowanie wobec dwóch wychowawców. W odpowiedzi na nasze pytania ministerstwo wyjaśnia, że nie może komentować kwestii kadrowych ani odnosić się do nowych informacji przedstawianych wyłącznie w mediach. W ministerstwie przygotowywany jest raport pokontrolny i wnioski mające na celu zabezpieczenie sytuacji w przyszłości.