Propozycja zamknięcia ulicy Świętego Antoniego dla ruchu samochodowego na biurku prezydenta Wrocławia
Prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk, otrzymał wniosek o zakazie przepustu dla samochodów na ulicy Świętego Antoniego. Zgłoszenie to jest wynikiem tragicznego zdarzenia, które miało miejsce kilka dni temu na tej drodze. Kierujący pojazdem osobowym zabił psa swojego właściciela i następnie odjechał z miejsca zdarzenia. Niestety, czworonóg nie przeżył.
Nieodpowiednie i niebezpieczne zachowanie kierowców na tej ulicy, którzy często przekraczają dozwoloną prędkość, stawia pod ryzykiem pieszych, osoby starsze, dzieci oraz klientów restauracji z ogródkami – argumentuje radna miejska z Koalicji Obywatelskiej, Agnieszka Dusza. To właśnie ona jest autorką wniosku, który trafił do prezydenta miasta.
Dusza uważa, że kierowcy ignorują obowiązujące przepisy, mając świadomość, że prawo jest niewystarczająco egzekwowane. Wskazuje przy tym na ostatni tragiczny incydent – śmierć psa, który został potrącony przez samochód w obecności swojego właściciela. Kierowca nie zatrzymał się, nie udzielił pomocy, nie wykazał zainteresowania sytuacją i uciekł. Radna pyta prezydenta, czy muszą nastąpić kolejne tragiczne zdarzenia – potrącenie dziecka powracającego ze szkoły, osoby starszej, klienta ogródka gastronomicznego czy turysty odwiedzającego to popularne miejsce.
Propozycja Duszy polega na takim przekształceniu ruchu drogowego, aby zachować dojazd jedynie dla mieszkańców, obsługi posesji oraz dostęp do parkingu przy kinie Nowe Horyzonty.
Jacek Sutryk nie odpowiedział jeszcze na wniosek radnej. Wrocław od dawna rozważa możliwość zamienienia ulicy Świętego Antoniego w deptak. Właśnie dlatego w 2016 roku większość miejsc parkingowych na tej ulicy została usunięta, a ruch utrudniają betonowe donice i drewniane podesty. Ulica Świętego Antoniego jest obecnie w strefie zamieszkania, co teoretycznie daje pierwszeństwo pieszym i ogranicza prędkość do 20 km/h. Mimo to, wcześniejsze rozmowy sugerowały, że całkowite zamknięcie ulicy nie jest możliwe m.in. z powodu istnienia jedynego dojazdu do Urzędu Stanu Cywilnego.