Tragiczny koniec przygody quadem we Wrocławiu: 48-latek nie żyje
Jak się okazało, co miało być spontaniczną wyprawą na quadzie po terenie wrocławskim, zakończyło się tragicznie. 48-letni mieszkaniec miasta, który postanowił skorzystać z wolnego czasu i przejechać się pojazdem terenowym, nie powrócił do swojego domu.
Już w ostatni piątek, 30 września, lokalne media obiegła informacja o mężczyźnie, który niespodziewanie zniknął. Tego dnia, planując wyprawę quadową w rejonie ulicy Mokronoskiej i sąsiednim lesie, mężczyzna nie dał o sobie znać przez kilka godzin, co spowodowało wszczęcie poszukiwań.
Informacje potwierdził młodszy aspirant Rafał Jarząb z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, podając również smutną wiadomość o śmierci zaginionego. Identyfikację ciała przeprowadziła żona mężczyzny, która zgłosiła jego nieobecność.
Wstępne wyniki analizy sytuacji przez funkcjonariuszy sugerują, że przyczyną zgonu 48-latka nie była interwencja osób trzecich. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się tragiczny wypadek podczas jazdy quadem.
Całokształt okoliczności tej tragicznej sytuacji zostanie wyjaśniony w toku prowadzonego śledztwa, które jest pod stałym nadzorem prokuratury.